Obłok Obłok
973
BLOG

Ludzie listy piszą...

Obłok Obłok Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 71

Pani premier napisała wzruszający, momentami ciepły i osobisty list do Sebastiana K., obwinionego o spowodowanie kolizji, z wyniku której doznała obrażeń. Gałązka oliwna pokrzywdzonej do krzywdziciela - naprawdę, bez szyderstwa, rzecz bardzo sympatyczna.

Jednak list został upubliczniony przez nadawcę i widzimy, że znalazł się tam spory dysonans – polityczne rozważania o haniebnym (tak, dosłownie, haniebnym) postępowaniu opozycji, która wzięła w obronę Sebastiana K. dla korzyści politycznych. Nie trzeba było tego pisać, to łyżka dziegciu psująca beczkę miodu.

I.

Nie rozumiem dlaczego pani premier nie uznała za haniebne postępowanie swojego podwładnego, ministra Mariusza Błaszczaka, który wielokrotnie, w mediach, przedstawiał pana Sebastiana K. jako winnego spowodowania wypadku - mimo, że żaden sąd nie wydał takiego orzeczenia.

Pan minister Błaszczak jest żywotnie zainteresowany w obciążeniu całą winą za wypadek Sebastiana K., gdyż to zwalnia od oceniania współwiny - za wypadek i szkody na zdrowiu pani Szydło - pracowników BOR-u. Przypomnijmy, ich zadaniem służbowym było przewiezienie pani PREMIER Szydło z lotniska do domu zdrowej i całej, a ci nie wywiązali się z tego zadania.

Nie dotyczy to tylko kierowcy samochodu wiozącego panią premier, ale wszystkich pracowników kolumny rządowej, a także planistów tego przedsięwzięcia.

Wypadek dowiódł bezspornie, że ochrona osoby pani premier Szydło zawiodła. Gdyby tak nie było, to do zderzenia auta pana Sebastiana K. z pojazdem rządowym by nie doszło w ogóle. Przecież zorganizowana kolumna rządowa ma zabezpieczyć samochód wiozący panią premier przed każdym niebezpieczeństwem - jak choćby rozmyślnym uderzeniem w wiozące ją auto przez zamachowca.

Tymczasem ta zorganizowana i profesjonalna – w założeniu - kolumna nie zabezpieczyła auta wiozącego panią premier Szydło nawet przed zderzeniem spowodowanym nieumyślnie, przypadkowym.

Po co te trzy auta i całe ceregiele z ich sygnalizacją świetlną i dźwiękowa, z BOR-owcami i ich wyszkoleniem, skoro – jak się okazuje - praktycznie każdy, w dowolnej chwili, może walnąć w auto wiozące Premier RP jak tylko zechce, lub przypadkiem.

Czy bezpieczeństwo przewozu pani Premier ma się opierać na przekonaniu, że wszyscy stają jak wryci na widok kogutów i dźwięk klaksonów? Także potencjalni zamachowcy, lub jacyś wariaci?

Czy nikt w BOR i MSW nie dopuszcza myśli, że na drodze może się pojawić kierowca źle oceniający sytuację i wykona nieprzewidziany manewr? Przypadkowy wjazd nas pas jazdy kolumny lub w nią? Nikt tam nie zakłada przed tym innej ochrony niż refleks kierowcy limuzyny? Czy BOR to towarzystwo beztroskich kolesi do wożenia najważniejszych osób w państwie jak się uda lub nie uda?

Jest coś takiego jak asysta policyjna kolumny rządowej na obszarze zabudowanym, która zabezpiecza potencjalnie niebezpieczne punkty – przede wszystkim skrzyżowania. Gdyby radiowóz stanął na czas przejazdu kolumny w poprzek wlotu ulicy Orzeszkowej w ulicę Powstańców Śląskich, to Sebastian K. stałby przed skrzyżowaniem i nie ruszył na nim lewo w lewo za nic, dopóki całość kolumny, rozczłonkowana czy zwarta, nie przejechałaby swoją drogą, a radiowóz nie zwolnił wjazdu na ul. Orzeszkowej.

Nie chodzi tu zresztą o tego młodzieńca, tylko o bezpieczny przejazd auta wiozącego Premier RP przez skrzyżowania - wtedy już wszystko jedno którym pasem i z jaką prędkością. Nie wiadomo kto postanowił o rezygnacji z asysty policyjnej dla kolumny akurat w Oświęcimiu (bo na ogół jest ona normą). Dobieranie procedur zapewniających bezpieczeństwo przewozu VIP-a jest tajemnicą BOR i Biuro tłumaczy się z nich przed ministrem. Procedury są dobierane do każdej przewozu z osobna, bo pod uwagę bierze się zmienne trasy przejazdu. Nie wiadomo jakie procedury przyjęto dla piątkowego przejazdu przez Oświęcim. Kolumna jeździ przez miasto inaczej niż na szosie, bo to inna skala i rodzaj zagrożeń. Nie wiemy, czy takie są takie – jazda „na golca”, bez asysty policyjnej, czy ich dochowano, czy poszło na żywioł.

Wszystko jedno. Skutek jest oczywisty – BOR nie zapobiegł sytuacji, w której auto wiozące Premier RP uderzyło w drzewo, a sama premier doznała obrażeń. Sprawa migacza i sygnałów dźwiękowych to sprawa wtórna - zabawa dla sierżanta z drogówki i interpretacji zachowań uczestników ruchu. Tyle tylko, że to nie rozstrzyga, kto jest winien powstania obrażeń u pani premier u samego początku serii zdarzeń – czy aby nie BOR, które nie umiało skutecznie zrealizować obowiązku skutecznej ochrony, nie przewidując przy tym rozmaitych zachowania innych uczestników ruchu, w sytuacji gdy auto wiozące panią premier jedzie, hmmm, niekonwencjonalnie w stosunku do powszednich, zwyczajowych norm.

Powtarzam – nie chodzi o zderzenie audi z fiacikiem, tylko o ustawienie pracy i realizację całego mechanizmu ochrony pani premier.

II.

Szanowna Pani Premier, nie należę do Pani zagorzałych zwolenników, ale prawdziwie Pani współczuję, bez krokodylich łez – jak człowiek człowiekowi.

Niemniej jednak trudno mi się zgodzić z Pani słowami, że haniebnym jest niesienie pomocy prawnej Sebastianowi K. przez polityków opozycji. Przecież ten młody człowiek został postawiony pod pręgierzem przez Pani podwładnego, przez cały aparat zarządzanego przez Panią państwa – zanim jeszcze na jaw wyszły rozmaite dodatkowe okoliczności i zanim dokonano pierwszych nieco bardziej gruntownych analiz zdarzenia. Leżała Pani poturbowana w szpitalu, a państwo polskie ustami ministra Błaszczaka i z ekranów państwowej telewizji ferowało wyrok skazujący.

Przecież to nikt inny, jak organy państwa polskiego zajęły wobec Sebastiana K. - polskiego obywatela – wyraźnie wrogą, a nie obiektywną pozycję. To państwo polskie wywołało potrzebę opowiedzenia się w obronie Sebastiana K. przez polityków opozycji. To aparat państwa wepchnął im w usta argumenty i sprowokował działania w obronie młodego kierowcy.

To minister Błaszczak usiłował i usiłuje przenieść swoją polityczną odpowiedzialność za fuszerkę BOR na winę Sebastiana K.

Szanowna Pani Premier, proszę zapytać Prokuratora Generalnego, ministra z Pani rządu, Zbigniewa Ziobrę, dlaczego prokuratura prowadzi postępowanie przeciw Sebastianowi K., a nie raczy podjąć śledztwa w sprawie niedopełnienia czy niewłaściwego wypełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy BOR? Dlaczego  nasze Państwo i jego aparat, są nakierowane represyjnie tylko w jedną stronę? Czyżby tylko dlatego, żeby opozycja nie złożyła mocno umotywowanego wniosku o votum nieufności wobec ministra Pani rządu?

Życzę Pani serdecznie rychłego powrotu do pełnego zdrowia i podjęcia próby odpowiedzi na proste pytanie – kto, będąc do tego zobowiązanym i mając ku temu nadzwyczajne środki nie zapewnił Pani bezpiecznego przejazdu przez Oświęcim? I jeszcze jedno. Kto ma ponieść za to zupełną odpowiedzialność i karę – czy aby na pewno Sebastian K.?


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości