Obłok Obłok
93
BLOG

Szczyt NATO - czyli zastępcza racja stanu

Obłok Obłok Polityka Obserwuj notkę 2

 Niesioł i Antek w jednym stali domku, obaj jednako, ni w górze ni w dole, a dla bezpieki stojącej wokoło, na równi swoje sprawiali swawole...
... a gdy na młodość "durną i chmurną" opadły kraty komunistycznych więzień, to obaj ich doświadczyli. Gdy zaś przyszło służyć wolnej Ojczyźnie, obaj jej służyli w tych samych politycznych domkach, przynajmniej z początku.
O obu Panach piszę bezceremonialnie Antek i Niesioł ku chwale czasów walki z komuną, kiedy byli tak popularnie nazywani w środowiskach antykomunistycznych.
Obaj budowali swoje pozycje polityczne osobistą wyrazistością - hmmm - z przewagą ekspresji  nad rozwagą. Dwa końce tego samego kija, idealna ilustracja przysłowia "wart Pac pałaca a pałac Paca".

...

Zastanawiająca jest historyczna zmiana skojarzeniowa  tego powiedzenia. Pierwotnie miało charakter pochwały dokonań  Ludwika Michała Paca w Powstaniu Listopadowym, porównanych wartością do wystawionego przezeń domu. 

A oto co czytamy w Słowniku PWN:
"Dziś, mówiąc „Wart Pac pałaca...”, zazwyczaj dajemy do zrozumienia, że jakieś dwie osoby lub instytucje oceniamy jednakowo krytycznie. Okoliczność ta może dziwić, zważywszy, że generał Pac nie zapisał się negatywnie w historii Polski. 
Początkowo zresztą powiedzenie to nie miało wydźwięku krytycznego, por. u Mickiewicza w Panu Tadeuszu:
Równa ich była rączość, równa była praca;
Godzien jest pałac Paca, godzien Pac pałaca (...)

Ów negatywny wydźwięk wziął się prawdopodobnie stąd, że wiele powiedzeń opartych na słowach  wart i niewart   służy krytyce, a nie pochwale, np. coś jest diabła warte, śmiechu warte, funta kłaków niewarte."

Dla mnie jest to wyznacznikiem spustoszenia w naszym mentalnym zrębie etyki, gdzie wartości negatywne dominują w powszechnym obiegu nad wartościami pozytywnymi. Wolimy kogoś zelżyć niż wychwalić. 

...

Osoby zajmujące się zawodowo polityką są elementami rzeczywistości politycznej same w sobie - to znaczy, że ocenie publicznej podlegają nie tylko ich polityczne wypowiedzi i czynności, ale też ich osobowości. Oczywiście na tyle, na ile cechy ich osobowości przedostały się do publicznej świadomości.
 
Publiczny obraz osobowości polityka może być  (i najczęściej jest) wynikiem kreacji, którą kierują specjaliści od wizerunku publicznego. Wizerunek może odbiegać od rzeczywistości (tak jak kiedyś "pochlebne" portrety, malowane przez najętych malarzy, nie odzwierciedlały pełnej prawdy o obliczach zleceniodawców, a sam model nadymał się w pozy wskazane przez portretującego - jako noszące szczególną godność).

Indywidualny obraz polityka może wyrażać jego osobę, ale też składa się na zbiorowy obraz partii, do której polityk należy. Przez tę zależność mogą  powstać  różne  relacje między wolą partii a osobą polityka. Partia może godzić się na swoich ludzi takimi jacy są i z takich, jakimi są ,tworzyć swój  zbiorowy obraz. W innej relacji partia może nakładać na swoich członków obowiązek kreowania swoich wizerunków w myśl zaleceń partyjnych.
 
W pierwszej relacji mamy do czynienia z sytuacją, że wizerunek Niesioła jest jednym z elementów tworzących wizerunek PO, wizerunek Jakubiaka jest jedną ze składowych obrazu  Kukiz`15, twarz Pichowicz  elementem twarzy Nowoczesnej, itd... w drugiej wizerunek Antka jest wizerunkiem PiS-u a wizerunek PiS-u jest wizerunkiem Antka.

Godzien jest PiS Antka, godzien Antek PiS-u. 

W tym ujęciu czego by Antek nie uczynił, czego by nie powiedział, co więcej - bez względu na to, jakim daje się widzieć, lub jakim jest w istocie - zawsze będzie przez PiS popierany do ostatniej kropli śliny, padającej wraz ze słowami tyrad w jego obronie. 

Jeżeli w trybie gry politycznej między obozem władzy a obozem opozycji zastosowane zostało - słusznie czy niesłusznie - konstytucyjne  narzędzie w postaci votum nieufności, to, rzecz jasna, publiczność polityczna nie mogła liczyć na obiektywną refleksję obozu władzy nad osobą swego ministra. Taka refleksja doprowadziłaby, być może, do wyznania przez sejmem przez panią Premier straszliwej prawdy - mam pryszcza na twarzy (partyjnej, rzecz jasna).
Aby do tego nie dopuścić, pani Premier wyjęła puderniczkę z racją stanu i zaczęła obficie  posypywać jej zawartością oblicze PiS-u. 


...

Jutro zaczyna się w Polsce szczyt NATO. Szczyt, czyli zebranie na szczeblu głów państw. Ministrowie stanowią drugi szereg. Szczyt służy ceremonialnemu przyklepaniu uzgodnionych wcześniejszych ustaleń - a udział głów państw nadaje im wysoka rangę polityczną. 
Drugą, znacznie ważniejszą, funkcją tego i innych szczytów jest mnóstwo dwustronnych i panelowych spotkań głów państw - w różnych konfiguracjach. Realizacja tego wieńca "pogaduszek" w drodze odrębnych wizyt międzypaństwowych zajęłaby mnóstwo starań i czasu.
Szczyt jest platformą spotkań poświęconych poszukiwaniu nowych perspektyw politycznych przez osoby najwyższego szczebla - konfrontacją różnych koncepcji, wizji i zamiarów politycznych, często wcale nie związanych z ceremonialnym celem. 
Obecność polskiego ministra obrony narodowej - w tej czy innej osobie - jest marginalna wobec istoty szczytu.
W tym sensie sejmowa potyczka o votum nieufności  na poziomie starych kompanionów walki z komunizmem miała charakter sentymentalny czy emocjonalny - a w żadnym stopniu nie sięgała racji stanu, nawet w obliczu szczytu NATO. Nie bardzo też wiadomo, po co premier rządu wzięła w tym udział, waląc przy tym do wróbli  z armat wielkiego kalibru politycznego. 

Polskę na poziomie głowy państwa reprezentują Prezydent lub Premier - jak to między sobą uzgodnią w szczegółach, lub jak im to nakaże ich przywódca partyjny. 
Istotą polskiej racji stanu na tym szczycie  jest - adekwatna do systemowego funkcjonowania obozu władzy - reprezentacja Rzeczpospolitej na szczeblu głowy państwa. Jak bowiem będą przebiegać rozmowy głów obcych państw z naszym Prezydentem czy Premierką, gdy goście będą mieli "z tyłu głowy" świadomość, że rozmawiają z zastępczymi eksponentami woli i racji Polski?

 Zastępczymi w stosunku do rzeczywistej władzy w Polsce – gdzie główną rolę w wyznaczaniu perspektyw i kształtowaniu decyzji nie pełnią konstytucyjni przedstawiciele państwa polskiego, a jakiś tam poseł. 

Racja stanu cierpi, gdy Polskę reprezentują erzace, a cały świat to wie. Zastępczość - to cecha obecnego państwa polskiego. Tak w zakresie osobowym, jak i w wykładanych Polakom problemach. 

Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka