Obłok Obłok
405
BLOG

Ekshumacja Pandory

Obłok Obłok Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

Prokuratura zleca kolejne ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej nieśpiesznie – jak dobrze pójdzie, to pełny cykl zamknie się w terminie mniej więcej dwuletnim. Oczywiście przy założeniu, że każdy z grobów będzie otwarty tylko raz.

Prokuratura wszczęła te ekshumacje by pozyskać materiał dowodowy w śledztwie dotyczącym przyczyn katastrofy, przede wszystkim by zweryfikować – wykluczyć lub potwierdzić - wersję o wybuchu. Niejako „przy okazji” wychodzi na jaw bezceremonialne, żeby nie powiedzieć barbarzyńskie, obchodzenie się ze szczątkami ofiar przez rosyjski personel pomocniczy („pakowaczy trumien”).

Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia, a jedyną „okolicznością łagodzącą” mógłby być pośpiech z jakim prowadzano te czynności, zaś obiektywną okolicznością niski poziom profesjonalizmu i kultury osobistej żołnierzy rosyjskich, zaangażowanych do składania ciał i szczątków do trumien.

Pośpiech był wywołany szczególnymi okolicznościami – ówczesny rząd polski znalazł się pod presją mediów opozycyjnych.

Już wtedy, opozycyjne wówczas, Prawo i Sprawiedliwość zaczęło zbijać na tragedii kapitał polityczny. Zarzuty piętrzyły się wówczas chaotycznie ale rozgłośnie, tym bardziej że okoliczności i skala katastrofy, szczególnie osoby ofiar, były bezprecedensowe w skali światowej i pleść można było cokolwiek.

Ówczesny rząd nie uchwycił w pełni biegu spraw – zarówno w przestrzeni kontaktów ze stroną rosyjską, ale też w przestrzeni wywoływanego przez opozycję amoku. Tym drugim zaniedbaniem przyczynił się do chaosu wywołanego w świadomości społecznej przez opozycję. Ta nieumiejętność ówczesnej władzy stała się wodą na młyn PiS-u, który bezpardonowo uczynił z katastrofy narzędzie polityczne – na początku trochę nieudolnie, z czasem czyniąc z wydarzeń wokół tragedii brzytwę do krojenia narodu.

Z chwilą objęcia władzy przez PiS narracja z czasów opozycyjnych musiała znaleźć materialne potwierdzenie. Po blamażu ustaleń komisji Macierewicza siła rażenia „argumentów smoleńskich” znacznie zmalała. Drugi nurt – śledztwo prokuratorskie przejęte przez Ziobrę – też nie potwierdza hipotez wybuchu, a przynajmniej dotychczasowe ekshumacje jej nie potwierdzają.

Ziobro trafił kulą w płot z tymi ekshumacjami, co staje się ostatecznym końcem legendy o celowym wywołaniu katastrofy przez kogoś tam. To fiasko staje się drugim końcem kija, którym PiS walił w rząd Tuska.

Z tego powodu śledztwo prokuratora Ziobry musi być zwekslowane na jakiś – jakikolwiek - efekt. Nagonka na Kopaczową ma charakter wyłącznie propagandowy, bo przecież nijak się nie da jej przypisać obowiązku (czy możliwości) nadzoru nad pakowaniem ciał do trumien w rosyjskim prosektorium.

PiS stara się przykryć fiasko udowodnienia swojej paplaniny o przyczynach katastrofy smoleńskiej awanturą polityczną – bezsensowną i dętą. Nie ma to dla mnie większego znaczenia, losy tego czy innego polityka tej czy innej opcji niewiele mnie obchodzą. Niewiele też obchodzi mnie poziom wiary czy zwątpienia w „sekcie smoleńskiej”, która w miejsce czczenia „trotylowego cielca” szykuje hekatombę - zarzynanie wskazanych przez kapłanów ofiar (w kategoriach politycznych oczywiście). To sprawa kultury politycznej i rzetelności PiS-u, a nie moja.

Jest jednak w tym wszystkim coś, co mnie mierzi, czy nawet napawa wstrętem. Brzydzą mnie pełne hipokryzji rozgłośne biadolenia nad losem rodzin, które cierpią, bo w trumnach ich bliskich znalazły się szczątki innych osób.

Nie będę tu odnosił się do swoistego emocjonalnego ekshibicjonizmu, który nakazuje niektórym członkom rodzin ofiar nagłaśniać w mediach swoje odczucia, w dodatku w politycznym kontekście. Każdy ma prawo do upubliczniania swojego bólu czy poczucia krzywdy - przyjmuję to w kategoriach czyjejś głębokiej, wewnętrznej potrzeby i nic mi to tego.

Są jednak polityczne i publicystyczne kanalie, które podchwytują ten ból i akty sprzeciwu wobec losu  do wykrzywionych opisów rzeczywistości politycznej i (co gorsza) etycznej . Otwarty został nowy rozdział, problem oczywisty - cóż ma zrobić prokuratura w świetle tych głosów oburzenia o ruskie barbarzyństwo? Jak to naprawić? Jak odnieść się do problemu „czystej trumny”?

Czy „obce” szczątki, niczym resztki po amputacjach i innych zabiegach operacyjnych, trafią do spalarni? A może Ziobro każe je przechowywać aż trafią do „swojej” trumny, gdy przyjdzie czas ekshumacji „właściwego” ciała? A co będzie, gdy „właściwe” ciało było już ekshumowane – powtórka? A może trzecia i kolejne ekshumacje – w miarę znajdowania kolejnych fragmentów? A może te wszystkie szczątki są przechowywane w formalinie lub w zamrażarkach – tak aby po zakończeniu całego cyklu ponownie rozkopywać groby i składać wszystko od nowa niczym jakieś makabryczne puzzle?

Gdzie w tym wszystkim prawdziwa, rzetelna empatia, gdzie szacunek dla pożegnania „spoczywaj w spokoju”? Polityczne żerowanie na katastrofie sięgnęło jakiegoś absurdalnego szaleństwa – żerowania na pamięci i doczesnych szczątkach jej ofiar. Nie osiągniemy tym żadnego dobra, nie uchronimy żadnych fundamentalnych wartości – przeciwnie – otwieramy nowe pokłady nienawiści, dla niepoznaki odzianej w postrzępione łachmany po etyce i tradycji szacunku dla zmarłych. Wszystko to dla marności nad marnościami - kariery politycznej i przemijającej nieuchronnie władzy.


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka