Obłok Obłok
769
BLOG

PiS - wizerunek medialny z Adamem Hofmanem w tle

Obłok Obłok PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Gdy widzę nazwisko Misiewicz wzruszam ramionami, bo to w przestrzeni medialnej tylko pryszcz na wizerunku PiS-u – a moje myśli kierują się na postać zupełnie innego formatu i wagi merytorycznej, Adama Hofmana. Ciągle jeszcze widzę Hofmana jako jednego z najzdolniejszych polityków PiS-u, a bezwzględnie za najsprawniejszego reprezentanta tej partii w medialnych potyczkach.

Pochodzący z Kalisza Hofman ukończył politologię na Uniwersytecie Wrocławskim i gołym okiem widać było, że na studiach nie marnował czasu. Miał dość wszechstronne obycie i wyraźnie asertywny charakter, połączony harmonijnie ze zdolnościami adaptacyjnymi i kreatywnością – co świadczy o wysoko rozwiniętej inteligencji.

Hofman wstąpił na centralną scenę polityczną mając 25 lat – w 2005 roku po raz pierwszy uzyskał mandat sejmowy, odnawiał go jeszcze dwukrotnie. W 2007 był przewodniczącym sejmowej komisji śledczej (bankowej), gdzie dał się poznać jako niezły organizator, a jeszcze lepszy fighter polityczny.

Zręczność jego zagajeń i nokautująca adwersarzy siła replik były oparte o głębsze przemyślenia dyskutowanej materii – co w PiS-ie było i jest raczej rzadkością. Kiedy przysłuchuję się medialnym dyskusjom (a raczej jałowym sporom) polityków, to ciągle odnoszę wrażenie, że reprezentanci PiS-u przychodzą na nie z gotowym, stworzonym w jakimś laboratorium medialnym, zestawem mantr, haseł i kodów propagandowych, które wkuli na pamięć i muszą je wygłosić w dyskusji, bez względu na jej bieżący wątek i kontekst.

Hofman nadawał tym instrukcjom barwę osobistych przemyśleń, umiał też wpływać na przebieg dyskusji tak, aby otwierały się w niej wątki, w które precyzyjnie wpasowywał zadane kwestie. Mimo że wiele ujęć problemów politycznych prezentowanych przez Hofmana było odmienne od moich poglądów, to zawsze słuchałem go z przyjemnością i nutką podziwu, czasem z lekką złością na jego adwersarzy, że nie potrafią sobie z nim poradzić - ani formą swoich wypowiedzi, ani merytorycznym ujęciem problemu.

(Innym przyciągającym moją uwagę pisowskim dyskutantem był Błaszczak. Ten co prawda nie błyszczał intelektem i wypowiadał zadane kwestie dość chaotycznie i nie całkiem do rzeczy, ale miał pewną szczególną osobistą właściwość – bardzo malowniczo operował timbrem głosu. Gdy mówił np. „Donald Tusk” to ton głosu wywoływał skojarzenia z jakąś obrzydliwą glistą, gdy mówił „Jarosław Kaczyński” to w glosie pobrzmiewał spiż dzwonu i wizja pomnika. Bardzo mnie to bawiło, więc czekałem na wypowiedzi Błaszczaka – nie tyle dla ich przesłania i wartości merytorycznej, co właśnie dla wrażeń dźwiękowych).

Politycy pracują nad swoim obliczem medialnym i mają w tym wspomaganie ze strony specjalistów od wizerunku – bo na medialnym śmietnisku pozorów podstawowym nośnikiem racji jest wizerunek, a nie zawartość merytoryczna czy ład lub rzeczowość argumentacji. Ciekawostką ostatnich czasów jest świadome wykorzystywanie gestykulacji - jako podprogowego stymulatora przekazu – tu dominuje pan Prezydent, choć i pani Premier nie stroni od tego środka. (Jest to jednak broń obosieczna. O ile Duda dość zręcznie i wyraziście operuje modulacją głosu, to Szydło już nie – i w odsłuchu radiowym jej wypowiedzi nabierają charakteru słabo akcentowanego, jednostajnego brzmienia gadającego nosa).

Reasumując – na medialny wizerunek obozu politycznego składają się wyraziste, autonomiczne osobowości (taką był Hofman, a pozostaje w pewnej mierze Jarosław Kaczyński), dynamiczne animacje wykreowanych wizerunków (Duda, trochę Szydło), wreszcie statyczne ikony (majestatyczny, wyprostowany jak struna Macierewicz, czy też złożony z groźnych błysków okularowych soczewek Ziobro).

Na tak ukształtowany wizerunek kładą się cieniem zmienne i chaotyczne zachowania mało wyrazistych statystów (Kuchciński), czy też erupcje niekontrolowanych emocji (moja ulubienica, posłanka Pawłowicz). Obok tego są różne Sasiny czy Waszczykowscy - bidulki starają się, ale coraz to potykają się o jakieś lapsusy czy pochopności.

Na końcu są pryszcze na wizerunku, czyli osoby, którym media wyciągnęły na wierzch jakieś kontrowersyjne zachowania, o większej czy mniejszej naganności – wszak nie związane ściśle z pełnionymi funkcjami partyjnym czy państwowymi. Takim pryszczem jest Misiewicz i do roli takiego pryszcza sprowadził się własnymi słabościami Hofman (w czym pomogły mu zawistne miernoty partyjne).

Żołnierze oddziałów osłony medialnej wizerunku partii – zgrupowani w związanych z nią ośrodkach medialnych (radiostacje i telewizje, portale internetowe i gazety) – póki się da pudrują pryszcze, rozwiewają cienie i eksponują zasadniczy wizerunek jako źródło kanonu racji i prawd niepodważalnych. Te korekty obrazu rzeczywistości politycznej są odrębną grą pismaków i pajaców z ekranów telewizyjnych i tworzą odrębna od przestrzeni stricte politycznej mgławicę informacyjną, tyle że jednowymiarową i mętną.

Wspominam ciepło Hofmana, bo obecny wizerunek PiS-u po prostu mnie nudzi. Nigdy nie byłem wielbicielem tej partii, mam do jej programu lekki dystans – co wcale nie znaczy, że chcę jej końca. Przydałby się tam jakiś ożywczy nurt, choćby właśnie tylko wizerunkowy – jeżeli jakaś grupa Polaków bezkrytycznie wiąże swoje aspiracje z PiS-em, to choćby dla tej grupy warto tę polityczną kapliczkę jakoś zrewaloryzować czy choćby odświeżyć.

Bo z kim tu i o czym gadać – choćby w kategoriach konstruktywnej krytyki, bo taka jest potrzebna każdej władzy. Coraz bardziej nieporadny rząd broni się komunałami, zmarginalizowany prezydent to podryguje, to zapada w śpiączkę, a sama partia – osadzona w sejmie - zamyka się na jakąkolwiek merytoryczną, konstruktywną dyskusję – tak w gronach politycznych jak i w przestrzeni publicznej. O jakimś tam Misiewiczu mam się rozwodzić?

A Hofman? Hofman wylądował w ubiegłym roku na stanowisku wiceprezesa, oczywiście nie PiS-u, tylko ZPRwP. Co to takiego? Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Amen


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka