Obłok Obłok
2778
BLOG

Pinior

Obłok Obłok Polityka Obserwuj notkę 86

Józef Pinior ma zwyczaj kopania się z końmi (i osłami), co nie jest zajęciem bezpiecznym ani zyskownym. Bywa przedstawiany jako polityk, ale jest raczej ideowym działaczem, realizującym na niwie publicznej swoje własne idee fixe – niejako na marginesie czy pod prąd głównych nurtów polityki krajowej, czy to władzy, czy opozycji.

Jest typowym outsiderem owładniętym pasją służenia poszczególnym sprawom, które uzna za ważne. W tej postawie strategie i racje polityczne ugrupowań, z którymi się wiązał, nie są dla niego nadrzędne – jest klasycznym samotnym wilkiem działającym na obrzeżu stada.

Przekonania ideowe plasują go po stronie tradycyjnej socjalistycznej lewicy - w nieco archaicznym, skoncentrowanym na etyce społecznej, rozumieniu tego słowa. Jest przy tym państwowcem w tym rozumieniu, że kształt ideologiczny państwa jest rzeczą drugoplanową wobec założeń konstytucyjnych i zasady praworządności i w tym rozumieniu państwo ma być służebne wobec aspiracji jednostki oraz poszczególnych (i wszystkich) grup społecznych. Zgadza się, że w drodze demokratycznych wyborów ekipy rządzące mogą być prawicowe czy lewicowe, jednak żadne zabarwienie ideowe nie upoważnia władzy do łamania kardynalnych zasad wolności jednostki i jej praw.

W latach przełomu Pinior błąkał się po różnych mniej lub bardziej efemerycznych ugrupowaniach -w 1987r. współtworzył Polską Partię Socjalistyczną, a od 1988 do 1990 był członkiem rady naczelnej PPS-Rewolucji Demokratycznej. W 1990 został liderem Socjalistycznego Ośrodka Politycznego, a w latach 1996 do 1999 był członkiem Unii Pracy.

Pinior dwa razy został przedstawicielem suwerennego społeczeństwa. W 2004 został wybrany na posła do parlamentu europejskiego – jako kandydat bezpartyjny z ramienia Komitetu Wyborczego Socjaldemokracji Polskiej. Socjaldemokracja Polska (SDPL) była wówczas partią lewicową pozostającą w opozycji ideowej i programowej do paczki cwanych retro-komuchów Millera i Kwaśniewskiego (czyli SLD – ramach której funkcjonowała tzw. „grupa trzymająca władzę”).

Wydaje się, że działalność Piniora w PE zaważyła na jego dzisiejszych losach – zaangażował się tam w prace Podkomisji Praw Człowieka (był jej wiceprzewodniczącym). W 2005 roku wyszedł na światło dzienne problem nielegalnych uwięzień i stosowania tortur na terenie państw Unii Przez amerykańską Centralną Agencję Wywiadowczą (CIA) i Pinior miał bardziej dogłębne spojrzenie w problem niż polska opinia publiczna, czy nawet przedstawiciele naszej klasy politycznej – bo znalazł się w nurcie nieskrępowanego przepływu informacji.

W 2005 rzecz miała głównie charakter medialny i przeciekowy – tymczasem ówczesny rząd polski (jak i kolejne) nałożył szczelną blokadę informacyjną na wszystko co związane z amerykańską katownią w polskich Kiejkutach.

Piniora zainteresowały wówczas dwa aspekty sprawy. Jeden uwięzienie człowieka bez wyroku sądowego – na terytorium RP obowiązuje prawo zakazujące takiej praktyki. Drugi aspekt to stosowanie niedozwolonych metod przesłuchiwania – również regulowany polskim prawem. Te dwa aspekty prowadziły do kolejnego ważnego problemu – utraty kontroli polskich władz państwowych nad zdarzeniami na terytorium RP w następstwie świadomego zaniechania.

Józef Pinior od początku całej sprawy dążył do wyjaśnienia okoliczności powstania i funkcjonowania tej dziwacznej amerykańskiej agendy w Polsce – nijak prawnie umocowanej i – jak się później okazało – kupionej od kogoś tam za 15 milionów dolarów przyniesionych w kartonowym pudle przez agentów CIA i wręczonych komuś tam.

Ten dodatkowy czynnik - ordynarny handelek suwerennością kawałka Polski – pojawił się o wiele później i po dziś dzień nie został wyjaśniony. Krakowska prokuratura apelacyjna mierzy się z problemem od 2008 roku i nawet Ziobro-Superstar nie pchnął sprawy do przodu – dalej nie ustalono czy ktoś kogoś więził bezprawnie, czy może jakiś polski sąd nie wydał postanowienia o zatrzymaniu w areszcie jakiś terrorystów, ani nie ustalono czy ktoś (kto?) stosował wobec nich tortury. Nie wyjaśniono też sprawy ewentualnej umowy między RP a USA o czasowej eksterytorialności bazy w Kiejkutach.

Mamy za to następujące resume niejakiego Aleksandra Kwaśniewskiego, ongiś prezydenta, który w 2012 na pytanie czy wiedział coś o więzieniu CIA w Polsce i czy wiedział coś o tym ówczesny premier Miller, powiedział co następuje: "Oczywiście, że wszystko działo się za moją wiedzą. Prezydent i premier godzili się na współpracę wywiadowczą z Amerykanami, bo tego wymagała polska racja stanu. To był nasz obowiązek, a współpraca rządu i prezydenta - modelowa (...).Nie my zatrzymywaliśmy terrorystów, nie my ich przesłuchiwaliśmy. Zakładaliśmy, że nasi sojusznicy przestrzegają prawa. Jeżeli działo się coś niezgodnego z prawem, to odpowiadają za to Amerykanie i niech oni się z tego rozliczają".

Zadziwiające, że Prezydent RP nie zastanowił się, na jakiej podstawie prawnej są na terytorium jego państwa więzieni jacyś ludzie? A może myślał, że terroryści przybyli do Kiejkut z własnej woli, i byli tam podejmowani hamburgerami i polskim czym chata bogata?

Dość tego haniebnego dla polskiej praworządności i suwerenności wątku. Istotne jest, że Pinior od roku 2005 - cały czas, po dziś dzień – aktywnie interesował się całą sprawą i dążył do jej wyjaśnienia, mimo że kolejne rządy uparcie zamiatały ją pod dywan.

Piękna karta opozycyjna Piniora, który zrobił w trąbę aparat peerelu i zdmuchnął w stanie wojennym sprzed nosa komuchom dwie walizy pieniędzy Solidarności, sprawiła, że jego nazwisko obrosło w legendę – dlatego PO kaptowała Piniora i zakończyła rzecz powodzeniem - wystartował on z listy tej partii w wyborach do senatu w 2011 i uzyskał mandat. Nie był członkiem tej partii, chociaż przystąpił do jej klubu parlamentarnego (Co jednak nie jest do końca oczywiste – w materiałach prasowych z 2012, przy okazji medialnego powrotu afery z więzieniami CIA, Pinior jest gdzieniegdzie przedstawiany jako senator niezależny, gdzieniegdzie jako senator PO – co raczej jest niechlujstwem pismaków, bo o indywidualizmie Piniora już tu pisałem).

Dla całej sprawy kluczowe jest jednak opublikowanie wyników dochodzenia amerykańskiej komisji senackiej w sprawie więzień CIA w grudniu 2014 roku. Sprawa ożyła w nowym świetle - mimo to rząd PO grał wariata i pokazywał palcem na prokuraturę – a Pinior jak zawsze domagał się, by Polska sama w sposób kategoryczny wyjaśniła wszelkie aspekty sprawy. Rząd PO był związany swoim wcześniejszym – z 2012 roku – oświadczeniem, że nic nie wie o sprawie i podtrzymywał „linię Kwaśniewskiego” - sprawa jest udupiana gryfami tajności i prokuratura nie ma wsparcia dyplomatycznego w staraniach o pomoc prawną z USA.

Tymczasem Pinior w niszowym przepływie informacji, z pozycji politycznego outsidera, nie ustawał. Oczywiście CIA nie jest w smak rozdmuchiwanie sprawy – a służba ta ma w Polsce mocną pozycję (a może nawet konsekwentnie buduje ją pudłami pełnymi dolarów). W każdym razie w Pinior – jeszcze jako senator – został objęty inwigilacją, a kto wie, czy jednocześnie nie były pichcone na niego rozmaite kompromitujące materiały.

Po niespełna roku Ziobro-Superstar i Kamiński- Superstab odgrzewają sprawę – nikt nie wie, czy na polecenia amerykańskich kumpli, czy tak sobie, ot – dla sławy i politycznych gier. W każdym razie dzielna prokuratura nie komunikuje nic o swoich postępach w wyjaśnieniu sprawy więzień CIA – choć z wielkim zaangażowaniem sekuje Piniora. Być może dlatego, że ten kiedyś powiedział: „Prestiż naszych służb nie polega na tym, że są bezwzględne i łamią prawa człowieka, ale na tym, że są nowoczesne, profesjonalne i utrzymują standardy praw człowieka”.

Nie powiedział tego za czasów stanu wojennego o swoich ówczesnych oprawcach, tylko w czasach wolnej RP. Nie powiedział tego w ramach partyjnej przepychanki o polityczne racje – w imieniu jednych przeciw drugim.

Powiedział to w trosce o naszą Polskę – i teraz ma za swoje. 

Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka