Obłok Obłok
1060
BLOG

Jaki - jako taki

Obłok Obłok Polityka Obserwuj notkę 66

 Nie do końca wiadomo w jakich okolicznościach i w jakich godzinach  pan Patryk Jaki przydziela sobie tożsamość ministerialną, a kiedy zastępuję ją pozostałymi, które ma do dyspozycji

Bywa, że osoba pełniąca kilka funkcji publicznych bywa czasem ujmowana w ironiczny cudzysłów „jajako” -  z reguły w następstwie swoich własnych wypowiedzi. Ja - jako poseł – mam inne uprawnienia niż ja – jako obywatel, zaś  ja – jako minister – to jeszcze inny byt prawny. „Przesiadki” między tożsamościami „jajako” to częsty element gier politycznych.- uwalniają od konkretnej odpowiedzialności związanej z konkretna funkcją czy urzędem. Bywa nawet, że z ubzduranej  pozycji „jajako Polak” czy „jajako wybraniec ludu” są łamane prawa i elementarne zasady
 
Spójrzmy jednak na konkret - obywatela, polityka, posła na sejm i wiceministra sprawiedliwości, pana Patryka Jakiego. 
Nieszczęśnik ten stanął przed sądem (w charakterze strony sporu - o nieważne dla prowadzonych tu rozważań duperele). Krótko - polityk Jaki zasugerował dość ogólnikowo, że inny polityk czerpie zyski z nierządu, czym tamtego uraził. Sprawa trafiła do sądu i stający przed nim - niedookreślony jako kto - pan  Jaki oświadczył, że jest posłem, a nie jakimś tam zwykłym obywatelem i zażądał objęcia go immunitetem. 

Sąd nie podzielił zdania pana Jakiego o jego poselskim "jajako", czyli nie przydzielił mu uprawnienia wynikającego ze sprawowania mandatu posła, pouczając, że sprawa jest z pozwu cywilnego i posłowi na sejm, pozwanemu w takim trybie,, immunitet nie przysługuje.

Pan Jaki przesiadł się wówczas w tożsamość "jajako polityk" i przeniósł sprawę na grunt polityczny, umieszczając dość dowolnie prowadząca rozprawę sędzię (sędzinę) w jakimś tam nurcie politycznym - oczywiście przeciwnym politycznej przynależności pana polityka Jakiego.

Hop siup i pan Jaki z pozycji swojej partyjnej przynależności upolitycznił sprawę sądową - zażądał zmiany sędziego prowadzącego postępowanie i gromko, świadomy obecności kamer, zapowiedział, że skieruje skargę do Krajowej Rady Sądownictwa.  

Gdy wokół tego zrobiło się trochę szumu medialnego pan Jaki przyjął zaproszenie do stacji TVN24 i tam - w piątkowy wieczór - przesiadł się w tożsamość zwykłego, apolitycznego  obywatela. 
"Jajako obywatel Jaki" mam prawo żądać zmiany sędziego prowadzącego i mam prawo do skargi i nic tu nie ma do rzeczy pan Jaki jako wiceminister sprawiedliwości"  - tak mniej więcej pan Jaki odnosił się do jednego z kontekstów całe sprawy, czyli jednej ze swoich funkcji publicznych.

„Jajako obywatel Jaki” padł – jego zdaniem -  całkiem nieuzasadnionego ataku politycznego ze strony sądu i musiał się, biedaczyna, bronić. Pan Jaki zapomniał, że jest „kilka w jednym” i nie da się uciec od drugiego i trzeciego w pierwsze, pomijając czwarte. Wielość funkcji zwiększa ilość zobowiązań i zakres odpowiedzialności konkretnej osoby.

Pan Jaki może uważać, że sprawuje oba swoje urzędy wymiennie, zamieniając obowiązujące go z tego tytułu prawa i obowiązki jak krawaty. Pan Jaki może też chcieć być zwykłym obywatelem, albo zawodowym politykiem, paplającym coś tam pod ochroną przysługującą sprawowanym przez niego urzędom. Pan Jaki może swoje różne publiczne tożsamości traktować jako pakiet szczególnych zezwoleń na unikanie odpowiedzialności wynikającej ze sprawowania urzędów. Pan Jaki to wszystko może – przed lustrem w swojej łazience.

Realnie i publicznie pan Jaki jest usytuowany we władzach ustawodawczych i wykonawczych. Musi mieć świadomość  zasad trójpodziału władzy, który, póki co,  jeszcze jest podstawą ustrojową Rzeczypospolitej. Musi wiedzieć jakie jest jego miejsce w przestrzeni publicznej i w państwie. Musi rozumieć, jakie z tego wynikają ograniczenia, szczególnie, że urzęduje na wrażliwym styku władzy wykonawczej z sądowniczą.
Pan polityk Jaki może czcić i realizować zamiary polityczne swojej partii, ale nie może w tym celu nadużywać swoich urzędów.  Partia pana Jakiego może dążyć do podporządkowania władzy sądowniczej zamiarom politycznym pozostałych władz. 

Skoro jednak pan Jaki zdecydował się na sprawowanie urzędu wiceministra sprawiedliwości, to nie może – dowolnie i wyłącznie politycznie – funkcjonować w systemie ustrojowym państwa polskiego. Ciąży  na nim szczególny, większy niż na wielu innych politykach, obowiązek  poszanowania prawa i jego procedur – nie tylko co do litery, ale i co do zasady i ducha praw. 
Uprawianie przed sądem politycznych wygibasów na poziomie miernego adwokaciny jest w istocie rzeczy drwiną z jego urzędu i drwiną z Rzeczpospolitej. 

Nie sądzę, że pan Jaki nie wie co robi. Sądzę, że świadomie i z rozmysłem demonstruje wobec sądu postawę cwaniactwa procesowego i braku szacunku dla procedur. Sądzę, że pan Jaki celowo używa urzędu ministra RP do obniżania rangi sądownictwa w świadomości publicznej. Sądzę, że pan Jaki formułuje świadomie przesłanie do obywateli -  każdy was może wyprawiać przed sądem dowolne łamańce i wygibasy, a  przywoływany do porządku może pisać skargi gdzie chce i jak chce. Sądzę, że pan Jaki aktywnie wpisuje się w dążenia do paraliżu obecnego sądownictwa – by  w następstwie zastąpić go partyjnym młynkiem quasi-sprawiedliwości.

Sadzę, że postępowaniem pana Jakiego kieruje polityczny cynizm, akurat w materii sądownictwa rażąco niegodny jego urzędu. Pan Jaki bierze za swoje urzędowanie pieniądze publiczne, a nie partyjne. Fakt, że sprawuje ten urząd z nadania partyjnego wcale nie znaczy, że ma na tym urzędzie służyć partii. 

Pan Jaki ma służyć państwu w granicach obowiązującego porządku prawnego, a w swoim szczególnym obowiązku chronić – nie zaś nadwyrężać - ten porządek. Taki ma obowiązek wobec Rzeczypospolitej, wobec Polski po prostu. Przedkłada nad to obowiązek partyjny.

No cóż, zapewne doczeka się pochwały od tych, dla których PiS to więcej niż Polska, zaś sam Jaki – jako taki –  wciela się idealnie w rolę  awangardy he he he pisowskiej rewolucji. 

Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka