Obłok Obłok
176
BLOG

Orędzie przed meczem (apokryf)

Obłok Obłok Polityka Obserwuj notkę 1

"Szanowni Państwo, Polacy!

z tradycji polskich przewag piłkarskich powinniśmy zaczerpnąć tylko dwie niepodważalne zasady piłkarskie, ogłoszone przez największego w naszych dziejach teoretyka i praktyka futbolu, Kazimierza Górskiego. Brzmią one - piłka jest okrągła, bramki są dwie.

Tak, proszę państwa, cała reszta to wymysły skorumpowanych gremiów międzynarodowych działaczy piłkarskich, którzy przekonują opinię publiczną do rzekomej nieprzewidywalności wyników meczów piłkarskich.

Nie da się tego oczywistego kłamstwa pogodzić z prawdziwą definicją która przedostała się do opinii publicznej - piłka nożna to sport w który grają wszyscy, ale na końcu i tak wygrywają Niemcy.

Może jest to definicja nie w pełni prawdziwa, bo zdarza się, że reprezentacja Niemiec przegrywała swoje mecze, a nawet turnieje - ale przecież jest jakiś regulamin, innymi słowy jakieś piłkarskie prawo, w ramach którego sformułowano powyższą definicję.

Takie prawo musi zostać zmienione, bo dopuszcza do hegemonii Niemiec w obszarze międzynarodowych rozgrywek. Zmiana tego prawa to nasz polski, narodowy obowiązek, którego podjęliśmy się z mandatu otrzymanego w ostatnich wyborach.

Drużyny wszystkich krajów, w tym szczególnie polska, muszą mieć zagwarantowany równy dostęp na podium piłkarskich turniejów - bez względu na to jaki poziom umiejętności reprezentują. Wszystkie narody Europy chcą, aby ich piłkarze zwyciężali, ale już na wstępie każdych rozgrywek mamy do czynienia z nierównością i segregacją.

Przestępcy - tak, przestępcy , bo udowodniono im łapówkarstwo - zwykli przestępcy z UEFA I FIFA ustalają całkiem dowolnie jakieś tam rankingi i koszyki reprezentacji - odsuwając rząd Polski od politycznego wpływu na te, mafijne co do mechanizmu, decyzje.

Jest to wyraźna ingerencja w naszą suwerenność, a poprzednia ekipa, rządząca Polska przez 8 lat, godziła się pokornie z tym, że jakiś Blatter czy Platini ustawiają Polskę w jakimś miejscu hierarchii drużyn całkiem dowolnie, nie pytając naszego rządu o zdanie.

Pytam dziś publicznie, co kierowało - a może kto kierował - Donaldem Tuskiem, że będąc gospodarzem EURO 2012 nie doprowadził do ustalenia takiego regulaminu turnieju, który by gwarantował naszej reprezentacji udział w meczu finałowym, a w zasadzie ustalał naszą wygraną.

Miliony polskich kibiców, właściwie wszyscy Polacy tego pragnęli - i co dla spełnienia tych pragnień zrobił Donald Tusk? Haniebnie zaniedbał sprawę !

My nie pozostaliśmy obojętni na marzenia Polaków. Co prawda władzę objęliśmy, gdy cykl EURO 2016 był już mocno zaawansowany, ale dziś mogę ujawnić nasze starania o zmianę regulaminy tej imprezy.

Zgodnie z zasadą równości państw europejskich - z braku czasu na inne rozwiązania - zaproponowaliśmy mechanizm równoważenia szans meczowych (jeszcze) przy  wykorzystaniu rankingów. Była to tak zwana korekta szóstkowa.

Każde sześć pozycji, dzielących w rankingi drużyny przystępujące do meczu na EURO 2016, miało uprawniać drużynę sklasyfikowaną niżej, do wystawienia w polu jednego zawodnika więcej, lub - alternatywnie - zmniejszyć drużynę wyższą o taką ilość zawodników, jaka wynika z szóstkowej gradacji. Nie narusza to naszych podstawowych zasad futbolu - okrągłej piłki i dwu bramek, a jedynie inaczej kształtuje zasadę ilości graczy na boisku.

Podam państwu przykładowe efekty korekty szóstkowej. Niemcy są na 2 miejscu w rankingu, Polska na 21. Dzieli nas 18 krajów, czyli trzy szóstki. Oznacza to, że w myśl naszej propozycji, w niedawnym meczu z Niemcami wystąpilibyśmy w czternastu przeciw jedenastce, albo w jedenastu przeciw ośmiu.

Od Portugalii, która jest na miejscu 7, przedziela nas 13 reprezentacji, więc powinniśmy grać przeciw portugalskiej jedenastce w trzynastu, albo oni w dziewięciu przeciw naszej jedenastce.

Proszę państwa, zasada gry przeciwko sobie dwu równych drużyn jedenastoosobowych wcale nie obowiązuje w meczach piłki nożnej jako niepodważalna - bo w czasie meczu ilość występujących na boisku piłkarzy reguluje sędzia spotkania, interpretując dowolnie przepisy gry i orzekając w skutku o różnicy między grającymi drużynami o jednego lub kilku zawodników.

Proszę państwa, my w Polsce doskonale wiemy, co mogą i ile są warci sędziowie i na ile możemy ufać rzetelności ich orzeczeń. Wystarczy dać przykład prezesa Trybunału Konstytucyjnego i przyjrzeć się starannie jego politycznym zależnościom i manipulacjom. Cóż dopiero mówić o sędziach piłkarskich - powoływanych do orzekania o przebiegu meczu przez skorumpowaną mafię z FIFA czy UEFA. Oni mogą coś dowolnie, to i przepis może.

Powołane przez nas autorytety prawnicze i futbolowe orzekły, że zasada równej liczebności drużyn przystępujących do meczu piłkarskiego nie jest, w świetle ducha przepisów piłkarskich, obowiązująca i dlatego zgłosiliśmy do UEFA naszą zasadę korygująca szanse meczowe drużyn - do przedmeczowej nierówności gwarantującej równość gry.

Oczywiście spotkaliśmy się ze stanowczym sprzeciwem. Zgadnijcie, szanowni państwo, czyim? Tak, oczywiście, jak zwykle - przeciw nam były Francja, Włochy i naturalnie Niemcy. Wiemy też, że kanclerz Merkel zasięgała opinii Donalda Tuska, jako rzekomego znawcy futbolu. No cóż, haratanie w gałę to coś innego niż troska o szanse polskiej, narodowej reprezentacji i ten kosmopolityczny gagatek na brukselskim żołdzie, jednoznacznie odrzucił dyskutowanie naszej propozycji.

Tak, proszę państwa, tradycje Targowicy sięgnęły polskiej piłki nożnej.

W poszukiwaniu sojusznika zwróciliśmy się do premiera Camerona. Ten po pewnych wahaniach przyjął naszą propozycję, z zastrzeżeniem, że drużyn brytyjskich nie będzie obowiązywała gra w umniejszonej proporcji, co najwyżej w zwiększeniu. To wielkie wsparcie ze strony ojczyzny futbolu uwieńczyliśmy porozumieniem o wieczystym remisie w meczach Polski z drużynami brytyjskimi.

Niestety, ten wielki sukces naszej polityki spełzł na niczym, wobec faktu, że do opozycji przeciw naszym propozycjom przyłączyły się inne państwa, głównie - jak to było do przewidzenia - ze strefy euro. Nie jest to pierwszy przypadek skutecznego dyktatu Niemiec - w imię podtrzymania niemieckiej dominacji.

Mam jednak dla państwa krzepiące wiadomości - przygotowaliśmy i wkrótce przedstawimy na szerokim międzynarodowym forum nową propozycję legislacyjną dla futbolu. Tym razem odchodzimy od związku równania szans z rankingiem - na rzecz politycznej regulacji rozmiaru bramek.

Proszę państwa, naczelna zasada zakłada, że bramki są dwie, ale wcale nie mówi, że muszą być równe. W porozumieniu z wieloma państwami należącymi do UEFA zamierzamy powołać ciało polityczne, które ustali różne rozmiary bramek dla różnych drużyn w meczach wzajemnych. W dopracowaniu jest algorytm stanowiący podstawę obliczania należytej wielkości bramki, ale ten automatyczny mechanizm będzie jeszcze co pół roku dyskutowany przez ministrów spraw zagranicznych i poddawany ostatecznej korekcie a wreszcie akceptacji.

Dla ilustracji - ze wstępnych przymiarek wynika, że po zastosowaniu tego algorytmu dziś Polska zagrałaby z Portugalią mając bramkę węższą o 125 i niższą o 17 centymetrów.

Jest też inny projekt, uwzględniający jednak banksterską miarę wartości transferowej reprezentacyjnych piłkarzy. Polega na tym, że sumy wartości transferowej graczy dwu drużyn grających ze sobą, nie mogą się różnić, dla zgłoszonych składów więcej niż 10%.

Przykładowo, gdy polski trener wystawi skład warty 150 mln euro, to Portugalczycy nie mogą zgłosić do gry składu wartego więcej niż 165 mln - w obu przypadkach licząc z rezerwowymi. Nad dopracowaniem tej koncepcji pracuje - od strony metodyki weryfikacji wartości piłkarzy - pan minister finansów, we współpracy z prezesem NBP.

Szanowni państwo, kończę, gdyż zbliża się godzina rozpoczęcia meczu naszej reprezentacji narodowej. Pragnę zapewnić, że bez względu na wynika spotkania nasza formacja polityczne i podległe jej władze Rzeczypospolitej nie ustaną w staraniach, by w kolejnych rozgrywkach piłkarskich nasza drużyna miała solidne, systemowe przywileje w piłkarskim prawie - godne naszej historii, chrześcijańskiej tożsamości narodowej i kompensujące krzywdy, jakich doznaliśmy od sąsiadów i doznajemy jeszcze dziś ze strony międzynarodowych mafii różnego autoramentu.

Na konie chcę wyrazić żal, ze na tym etapie nie udało się przeforsować mojej osobistej propozycji regulaminowej, dotyczącej tylko meczów polskiej drużyny. Zaproponowałem tzw. prawo rodeo. Sędzia, który uzna bramkę strzeloną Polsce, musi dosiąść byka i utrzymać się na jego grzbiecie przez 18 sekund. Jeżeli mu się to nie uda, bramka nie będzie ważna."

Powyższy tekst to apokryf.Reklamacje nie będa przyjmowane, a Obłok właśnie robi deszcz.

Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka