Obłok Obłok
232
BLOG

O budowie cepa - czyli rasizm (także) angoli

Obłok Obłok Polityka Obserwuj notkę 2

Rasizm (z fr. le racisme od la race – ród, rasa, grupa spokrewnionych) –  ideologia przyjmująca wyższość jednej rasy nad innymi, zakładająca w konsekwencji, że każdy dowolnie wskazany, pojedynczy przedstawiciel (osobnik) rasy wyższej, z racji swojej przynależności rasowej przewyższa każdego dowolnie wskazanego, pojedynczego przedstawiciela (osobnika) ras pozostałych. 

Definicja ta nie wskazuje cechy gatunkowej, której  porównania w obrębie  poszczególnych ras danego gatunku decyduje o wyższości określonej rasy nad innymi. Może to być porównanie np. rozmiaru i masy ciała charakterystycznej dla określonej rasy - na pewno najmniejszy dog będzie większy od największego ratlerka. Tym samym wyższość rasowa doga nad ratlerkiem jest ideologicznie prawdziwa i niepodważalna (szczególnie przy zastosowaniu wagi jako narzędzia ustalającego tę wyższość). 
Powyższe rozważania nie prowadzą nas jednak do określenia pojęcia rasisty, czyli osobnika wyznającego (czy praktykującego)  ideologię rasizmu  - a mianowicie nie wskazują, czy będzie nim dog, czy jego właściciel.
Wydaje się  (pozornie), że podstawowym warunkiem do bycia prawdziwym i rzetelnym rasistą jest  ustalenie  kategorii porównawczej dla ras danego gatunku, a następnie wykazanie wyższości jednej rasy nad innymi właśnie w tej kategorii. Nad tym jednak zastanowimy się później, bo póki co trzeba wyjść z pitu pitu o zwierzątkach i przejść  do panów stworzenia, czyli gatunku ludzkiego. 

Cóż to takiego? Wikipedia definiuje rzecz następująco: 
"Człowiek rozumny (Homo sapiens) – gatunek ssaka z rodziny człowiekowatych (Hominidae), jedyny występujący współcześnie przedstawiciel rodzaju Homo". 
Skoro więc mamy gatunek ludzki, to zastanówmy się, czy może w nim występować podział na rasy. Zatem ponownie hajda do wiki, gdzie czytamy: 
"Rasa – dostatecznie liczna grupa organizmów w obrębie jednego gatunku, zdolna do rozmnażania w warunkach naturalnych, o wspólnym pochodzeniu i wspólnych cechach istotnych dla odróżnienia jej od innych organizmów tego gatunku. Rasa wykształca się samorzutnie lub zostaje wyhodowana przez człowieka w wyniku stosowanych metod hodowlanych".

Odetchnąłem z ulgą, bo nauki pobierałem w okresie tzw. realnego socjalizmu - wówczas przekonywano mnie , że wszyscy ludzie są RÓWNI, więc podziały rasowe, stanowiące niezbywalny warunek ideologii rasizmu, są bezsensowne. Coś mi to się nie zgadzało w dziecięcym rozumku, bo już w pierwszej klasie czytałem o murzynku Bambo, który jest  "naszym koleżką", ale przecież jest ode mnie różny, bo ma czarną, a nie białą skórę. 
Mało tego - wiedziałem, że Bambo nie jest jakimś szczególnym wybrykiem natury w rodzaju odwrotności albinosa i że w mieszkających w  Afryce ludzi, jako ogół, nazywamy murzynami, a murzyni mają czarne skóry.
Moją dziecięcą wiedzę uzupełniało przekonanie, że Chińczycy uzyskali żółty kolor skóry w następstwie odwiecznych kąpieli w Żółtej Rzecze i w Morzu Żółtym. Wiedziałem też o ich skośnych oczach, choć nie miałem pojęcia skąd takie im przypadły. 
Na końcu doszedłem do powieści J. F. Coopera i Karola Maya, z których wywiodłem, że gdzieś żyją także ludzie o skórze czerwonej niczym sztandary niesione w pierwszomajowym pochodzie (nieliczne kinowe westerny były wtedy czarno - białe, taka też była raczkująca dopiero telewizja, więc na początku naprawdę wierzyłem w płomieniście czerwony kolor skóry Indian).

Tak więc w okolicy 1960 roku, jako dziewięciolatek, stanąłem u progu problemu rasizmu. Wiedziałem, że ludzie dzielą się na rasy z całą pewnością - z drugiej strony przekonywano mnie, że to podział sztuczny i zupełnie nieistotny. Zagadnąłem o to tatę, później dziadków - trochę mnie naprostowali, każdy po swojemu i każdy z puentą "kiedyś zrozumiesz".

Dziś już wiem, że komuniści marginalizowali różnice rasowe, bo chcieli w ludzkiej mentalności utrwalić linię podziału politycznego jako jedyną różnicę między "swoimi" a "obcymi". Tak więc wszyscy mieli być  od początku równi i tacy sami, dopiero przyjęcie za swoje takich czy innych poglądów politycznych różnicowało ludzi na lepszych i gorszych, właściwych i niewłaściwych. 

(Na marginesie niniejszych rozważań trzeba pokusić się o gorzkie stwierdzenie, że komunistom udało się taką mentalność u wielu  utrwalić, mimo upadku ich ideologii. Zastąpiły ją inne, ale podziały polityczne dla wielu jeszcze Polaków są podstawowym wyznacznikiem poprawności lub niepoprawności. Np. dla pisiołków jedynymi poprawnymi Polakami są oni sami, reszta, mająca inne poglądy polityczne, to już nie Polacy. Ot, taki sobie horrorek politycznego ogłupienia, ćwiartowanie naturalnej, etnicznej jedności tępą, pordzewiałą brzytwą polityki).

Wracajmy jednak do wyróżników rasowych, skoro są - bo jednak są. Zacytowana za wiki definicja rasy może mieć zastosowanie do gatunku ludzkiego, chociaż czynnikiem rozróżniającym (cechą)  rasy wcale nie musi być kolor skóry, czy inne właściwości biologiczne. 
Rasa to "grupa  [ludzka]  o wspólnym pochodzeniu i wspólnych cechach istotnych dla odróżnienia jej od innych". Głębokość korzeni biologicznych, warunkujących wspólne pochodzenie dla określonej grupy w obrębie gatunku ludzkiego, jest rzeczą względną.

Wynika to z faktu, że ludzkość, w odróżnieniu od świata zwierzęcego, rozwija się także w formach cywilizacyjnych i kulturowych, a ważnym wyznacznikiem dla ras (ludzi i zwierząt) jest obszar ich formowania się i występowania. 
Tak więc enklawa geograficzna sprzyja formowaniu się konkretnej, szczególnej rasy bardziej niż obszar otwarty dla całego gatunku. Dodatkowo trzeba uwzględnić fakt, że w przypadku ludzkości na pierwotne,  samorzutne  formowanie się ras można nałożyć specyficzne oddziaływanie cywilizacyjne - podobne jak w  hodowli zwierząt, która jest niczym innym jak poddaniem ich presji ludzkiej cywilizacji. Bowiem cywilizacja to nie tylko domy i pałace dla ludzi, ale też kurniki, obory i stajnie obmyślone i zbudowane specjalnie dla zwierząt. 

Konkretny zespół zabiegów cywilizacyjnych (badania naukowe, laboratoria, zasady hodowli) tworzy odrębną rasę zwierzęcą. Nic nie stoi na przeszkodzie by uznać,  że konkretny zespół uwarunkowań kulturowych i cywilizacyjnych tworzy odrębną rasę ludzką. Nową, wytworzoną w hodowli, rasę zwierzęcą odróżnia od innych głównie wygląd zewnętrzny - ale przecież hodowla prowadzi także do wytworzenia nowych zachowań gatunkowych, właściwych tylko dla danej rasy (różne rasy psów myśliwskich o wykształconych specyficznych predyspozycjach).

Tak więc nie tylko wygląd, ale też zespół analogicznych zachowań jest wyznacznikiem rasy. Człowiek dysponuje świadomością, a ta może być ćwiczona (kształtowana) różnie dla określonych grup ludzkich. Da to danej grupie wspólny system pojmowania, zachowań i mentalności - różniący ja od innych. Zbliżamy się tutaj do wyróżnika rasowego właśnie. 

Wszystko zależy od tego, czy te różnice są cechami zbiorowymi, bezwarunkowo oddziałującymi na odruchy poszczególnych członków takiej grupy. Jeżeli tak, to już jesteśmy blisko nowej rasy. Jeżeli zaś dla danej grupy możemy przypisać nie tylko specyficzny sposób bycia, ale i wygląd zewnętrzny (np. "typowa" Angielka), to zaczynamy poruszać się wokół  wyznaczenia narodowości i rasy. 
Przy wyraźnej jednolitości i spoistości danej grupy, wyróżniającej ją zdecydowanie od innych, pojęcia "narodowość"  i "rasa ludzka" pasują do niej tak samo. Narodowość będzie bardziej deklaratywna, rasa bardziej bezwarunkowa. Jednostka może się odnieść do swojej przynależności narodowej, do rasowej w mniejszym stopniu. 
Z nową, uformowaną w procesie cywilizacyjnym rasą ludzką mamy do czynienia, gdy odrębność narodowa przejawia się także na poziomie podświadomych  reakcji biologicznych. 

W tym ujęciu brytyjskie referendum zaświadczyło, że brytole (czy angole) to odrębna rasa ludzka. Proces jej uformowania  w ciągu zaszłości cywilizacyjnych tzw. imperium brytyjskiego jest dość oczywisty - podstawowym czynnikiem było powszechne i narastające poczucie odrębności wysp brytyjskich od kontynentu europejskiego. 

Pozostaje pytanie, czy brytole (angole) są rasistami, czyli czy uważają swoją zbiorowość za lepszą rasowo od innych. Innymi słowy, czy uważają, że każdy angol – nawet głupawy -  dominuje przez swoją „brytyjskość” nad każdym członkiem dowolnej innej grupy, choćby i mądrzejszym. 

Tu nie ma się co zastanawiać. Takie przekonanie, wpierw zdobywane w praktyce kolonialnej, było motorem stworzenia Imperium, a potem utrwalone niemal biologicznie doprowadziło do jego upadku. Mimo tego wciąż jest cechą typową dla Brytyjczyków, a Anglików w szczególności. 
Imperialny rodowód tej cechy jest zresztą powodem pewnego paradoksu angielskiego rasizmu. Angole nie przejawiają go w stosunku do ludności dawnych dominiów i krajów Wspólnoty Brytyjskiej. Wprost przeciwnie - bo rasowa tolerancja wobec nich konserwuje brytolskie  przekonanie o swej  dawnej i wciąż aktualnej wyższości. Patrząc na brunatnego  czy czarnego przybysza z dawnych koloni widzą posłusznego i wiernego Piętaszka. Dawny poddany jest zawsze brytyjskim poddanym, więc zawsze poddanym ich właśnie - Mieszkańców Wyspy. Poczucie  takiej protekcjonalnej  relacji podtrzymuje  ego rasowe angoli.

W tym wszystkim nie bardzo potrafią się odnieść do rasy kontynentalnej, której przedstawiciele przybywają na wyspy z poczuciem równości i swobodnie demonstrują własną odrębność i kulturową oraz cywilizacyjna niezależność. To burzy angolowi przekonanie o jego wyspiarskiej wyższości. 
Fuck, Polacy są inni, ale nie wiadomo na czym to polega, więc nie ma się jak do tego odnieść i przewartościować. Angol, nie mogąc  się  racjonalnie oprzeć o poczucie wyższości  wpada w dezorientację i szuka obrony przed własną niemocą - ucieka więc  w prymitywny, odruchowy, klasyczny rasizm, bo nie umie być równy, musi czuć się lepszy. 

Dość to proste i prostackie, zupełnie jak ichnie  fish & chips. Czy się tym zadławią, czy będą się tym karmić aż po nieuchronny kres swojej Wielkiej Brytanii? Czy nam  to nie wszystko jedno?
W końcu ten ich  rasizm nas nie poniża, tylko ujawnia i ośmiesza ich daremne i puste poczucie rzekomej wyższości. 

Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka