Obłok Obłok
2108
BLOG

Demokracja - demonstracja

Obłok Obłok Polityka Obserwuj notkę 88

Fałszywa teza, że wolność zgromadzeń i manifestacji publicznych jest świadectwem panowania ustroju demokratycznego nie wymagałby dyskusji, gdyby prezentowali ją dziennikarze frontu propagandowego lub drugorzędni politycy. A niech gadają co im ślina na język przyniesie, wszak budzą tym tylko uśmiech politowania.

Jednak w nurt tej narracji włączył się wczoraj, 7 maja, pan Prezydent RP - więc teza ta uzyskała wymiar ogólnopaństwowy i trzeba się odnieść do rzeczy z powagą, tym bardziej, że nabrzmiewają ostatnio w Polsce dyskusje o kształcie państwa i zakresie praw osobistych obywateli. W omawianej tezie mamy pomieszanie z poplątaniem jednego i drugiego, czy może z powierzchowną zbitką pojęć rodem z peerelu.

Ustrój ówczesny nazywano "demokracją socjalistyczną", co w oczywisty sposób odróżniało go od ustroju demokracji jako takiej, zwanej niekiedy otwartą. Ówczesne państwo polskie mocno ograniczało katalog wolności osobistych swoich obywateli - co zaowocowało prostą zbitką myślową, że demokracja otwarta gwarantuje swobody obywatelskie, a "socjalistyczna" z samego założenia je łamie czy też ogranicza. Jednak to, co zdawało się prawdą patrząc z wnętrza komuny na kraje zachodu i porównując je ustrojowo z peerelem, wcale nie dotyka istoty zagadnienia - czy demokracja jest równoznaczna z pełnym katalogiem wolności obywatelskich i czy pełen katalog wolności obywatelskich jest równoznaczny z ustrojem demokratycznym.

Połączenie obu tych właściwości ustrojowych w nierozłączny związek jest błędem, gdyż dość łatwo wyobrazić sobie monarchię absolutną o pełnym katalogu praw obywatelskich lub państwo o mechanizmach w pełni demokratycznych, w którym katalog wolności osobistych jest z woli obywateli ograniczony.

"Poddani nasi dowolnie gromadzić się mogą w miejscach, które ich zgromadzenia pomieszczą i tam czynić oraz głosić co zechcą. Z naszej najwyższej woli jest im to dozwolone, aby tylko zacności obyczajów przestrzegali i czynów zbrodniczych jeden przeciw drugiemu się nie dopuszczali. Zobowiązujemy przeto wszystkich wójtów i starostów, aby nad zgromadzeniami naszych poddanych pieczę mieli tak, aby odbyły się bez krzywdy wyrządzonej któremukolwiek ze zgromadzonych."

Powyższy edykt władcy absolutnego załatwia to, co ustawa o zgromadzeniach publicznych w państwie konstytucyjnym, ale wcale nie czyni z monarchii absolutnej, w której go wydano, państwa w jakimkolwiek stopniu demokratycznego.

Z drugiej strony można przytoczyć następujący przepis ustawowy: "Zabrania się urządzania bez należytego przygotowania obejmującego niezbędne zezwolenia manifestacji publicznych mogących swoim przebiegiem zakłócić swobodę przemieszczania się w miejscach publicznych osobom nie biorącym udziału w manifestacji."

Przepis taki może znaleźć się w systemie prawnym państwa o ustroju demokratycznym, mimo że godzi w jakimś stopniu w wolność zgromadzeń.

Czym innym jest ustrój państwa, a czym innym prawa i wolności osobiste jego obywateli.

Demokracja (ustrój) jest metodą zarządzania państwem - dotyczy stanowienia praw i wyłaniania władzy państwowej wraz z określeniem sposobów rządzenia. Jako taka odnosi się do organów władzy i ich obowiązków wobec suwerena, czyli ogółu obywateli. Wypada zwrócić uwagę doktorowi praw, panu Andrzejowi Dudzie, że o demokracji zaświadcza nie to, co robią obywatele, ale to co i jak robią organy władzy - w tym Prezydent RP.

Wypada też zwrócić uwagę na to, co różni w państwie prawnym zwykłego obywatela od tego, który jest prezydentem. Otóż zwykły obywatel może robić wszystko, czego prawo mu wprost nie zabrania, natomiast Prezydent może robić tylko to, do czego prawo go wprost zobowiązuje i w granicach wyznaczonych dla tego urzędu zezwoleń.

Zwyczajny obywatel jest człowiekiem wolnym w swoich wyborach na obszarach nie opisanych prawem, natomiast Prezydent jest w swoich czynnościach ograniczony do obszaru przewidzianego prawem, za który nie może wyjść. Dodatkowo Prezydent jest zobowiązany do wypełniania woli OGÓŁU swoich współobywateli, chociaż ci nie są zobowiązani do wypełniania woli swego Prezydenta - dopóki ta nie przybierze postaci odpowiedniego aktu prawnego, mieszczącego się w porządku konstytucyjnym państwa.

Takie usytuowanie Prezydenta (a także innych wszystkich organów władzy !) wynika z demokratycznego ustroju państwa - gdzie organy władzy pełnią wobec ogółu współobywateli role wyłącznie służebną, żadnej innej. Obywateli za to obowiązują wyłącznie ograniczenia wynikające z zapisów prawa - i nic ponad to (nawet osobista przyzwoitość jest wolnym wyborem, gdy u Prezydenta jest obowiązkiem wynikającym z roty przysięgi).

Wbrew obiegowym opiniom demokracja nie oznacza sprawowania władzy przez ogół obywateli, a tylko wyznaczenie przez ten ogół osób sprawujących władzę. Wstępnym warunkiem demokracji jest to, aby to ogół obywateli wyznaczył osobom rządzącym ramy prawne sprawowania władzy, a istotą jest to, aby osoby rządzące nie wykraczały poza te ramy.

W tym stanie rzeczy o demokracji nie zaświadcza wolność zgromadzeń, czy funkcjonowanie innych wolności obywatelskich, a tylko sposób sprawowania władzy przez wybrańców. Dobrze by było, żeby najważniejszy urzędnik Rzeczypospolitej zdał sobie z tego sprawę, a nie opowiadał koszałków-opałków rodem z peerelu.

Czym innym jest bowiem ustrój państwa, czym innym wolności obywatelskie. Ustrój państwa to wynikające z przyjętego prawa zasady współdziałania jego organów, a także - niezwykle ważne w systemie demokratycznym - współdziałanie, w ramach tych organów, wszystkich przedstawicieli wyłonionych przez ogół obywateli.

Reprezentatywny dla ogółu obywateli jest cały skład izby poselskiej, a nie tylko ławy większości sejmowej. Jeżeli opozycja jest marginalizowana w sposób bezprzykładnie arogancki przez większość rządzącą, to mamy do czynienia z czymś znacznie gorszym niż gry i zabawy sejmowe.

Przecież tym samym wyraża się równie aroganckie lekceważenie woli tych, którzy wybrali posłów opozycji, a więc - w dzisiejszym przypadku - większości demokratycznie głosujących wyborców ( na posłów opozycji głosowało 1,2 mln więcej osób niż na posłów większości rządzącej).

Kierowanie się przez większość rządzącą wyłącznie swoim programem politycznym eliminuje z życia publicznego aspiracje wielkiej ilości Polaków - gdy tymczasem  demosem demokracji są wszyscy, a nie tylko głosujący na rządzących, a  krateo  jest zarządzaniem państwem służąc całemu  demosowi, a nie jego części.

Władza służąca wyłącznie jakiejś części narodu nie jest władzą w pełni demokratyczną - i tu tkwi istota rzeczy, na którą powinien zwrócić uwagę Prezydent - sługa, jak deklaruje, wszystkich Polaków.

Cóż się dzieje ze sprawowaniem władzy, że prowadzi ono do masowych manifestacji i dopominaniem się na nich o demokrację? Nie ma co się cieszyć jak murzyn bateryjką wolnością zgromadzeń. Wolność zgromadzeń w Polsce wynika z prawa, a nie z łaskawości organów władzy, które jakoby zyskują tym dowód na dobrą kondycję polskiej demokracji - szanowny panie Prezydencie.

Przeciwnie - na złą kondycję polskiej demokracji składa się nieumiejętność zrozumienia przez władzę elementarza demokracji, którym jest działanie w imię ogółu, a nie wojna o swoją rację ponad wszystko. 

Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka